*Laura
Po tym jak moja siostra udała się do swojego pokoju ja kończyłam śniadanie... Jak już skończyłam śniadanie to miałam ochotę iść do mojej sis żeby zobaczyć co robi, ale się powstrzymałam i ruszyłam do swojego pokoju żeby zadzwonić do Raini... No, bo jest godzina 9:00 więc wszystkie sklepy w L.A. gdzie można kupić jakieś bilety na koncert były jeszcze zamknięte... Kurw! Wcale nie chciało mi się iść po te bilety tak samo jak na ten cały koncert. ale obiecałam... Niestety...*Raini
Ja tu sobie smacznie spałam, a tu nagle zaczoł zdzwonić mój telefon, tak że aż spadłam z łóżka! No, ale odebrałam... Chciałam się dowiedzieć kto jest taką kanalią ( Tak tak Kiebscy - Od aut. ) która nie daje ludziom spać... Wyświetliła mi się Lau... Nasza rozmowa trwałą miej więc tak Lau zaczeła:-Hey!-Lau powiedziała z wielkim entuzjazmem, a ja nie:
-Cześć...
-Co się stało Raini? - Było słyszeć zdziwienie w jej głosie...
-Nic po prostu przez twój telefon spadłam z łóżka i bolą mnie plecy! -Powiedziałam głośniej, ale nie krzyczałam. Lau odpowiedziała z smutkiem i w spułczuciem:
-Raini? Naprawdę? Ja.. Ja przepraszam! - W głosie Lau było słyszeć smutek... Odpowiedziałam jej tak:
-Lau przecież się nic nie stało! Wszystko jest OK! Co chciałaś?
-Nic po prostu tak zadzwoniłam żeby pogadać bo po 10 muszę iść po bilety na koncert... Naprawdę Cię jeszcze raz przepraszam ... -W jej głosie było słyszeć jeszcze zakłopotanie i smutek, ale już mniej:
-Lau już mówiłam nic się nie stało... Jakie bilety? Na jaki koncert?
-Tak wiem... Bilety na koncert zespołu na którym ma bzika moja sławna sis... Wież pewnie o jaki już chodzi... -Teraz to już nie było wcale u niej słyszeć aż takiego smutku i zakłopotania... Mówiąc o zespole oczywiście że wiedziałam o jaki chodzi... Więc powiedziałam:
-R5 tak? Sławny Rikuś?- Lau się zaśmiała i powiedziała:
-Haha! Tak R5.
-Lau a ty na ten koncert idziesz z Van?- Zapytałam i szybko uzyskałam odpowiedź:
-Noo, a co myślałaś?- Ode mnie też szybko uzyskała odpowiedź:
-Noo, że blewujesz.... Przecież ty tego zespołu za bardzo nie lubisz...- Miałam wrażenie że Lau uśmiecha się do telefonu i mówi:
-Noo wiem, ale niestety obiecałam Van i rodzicom że też pójdę z nią na ten koncert... -Słysząc tą odpowiedź odpowiedziałam tak i zaproponowałam to:
-Ahaa... no,a może Lau ja pójdę z tobą po te bilety... No, bo wiem że po takie rzeczy to ty nie lubisz chodzić i jeszcze nie lubisz w ogóle na coś czego za bardzo nie lubisz... No to co? - Lau odpowiedziała z takim entuzjazmem że nie umiem tego za bardzo opisać:
-OMG! Raini spadłaś mi z nieba! ? Oczywiście że tak! O 10 bądź u mnie w domu! Jesteś najlepszą przyjaciółką jakom znam! - Po tych słowach uśmiechałam się jak głupia do słuchawki telefonu i powiedziałam:
-Wiem Lau! Dobrze kochana będę o równej 10! PA! - Po tych słowach się rozłączyłam i ruszyłam do szafy po rzeczy, a następnie poszłam do łazienki się przygotować... Wyglądałam tak:
Po tym jak już byłam przygotowana zeszłam na dół, a tam już zastałam Rico robiącego śniadanie i wyglądając tak:
Gdy mnie zobaczył od razu zagadał:
-Cześć księżniczko! Ślicznie wyglądasz! Co podać? Jak księżniczka spała?- On zawsze wiedział jak mnie rozbawić, a po tym jak powiedział do mnie "księżniczko" to już w ogóle... Heh... Długo nie musiał czekać na odpowiedź:
-Haha! Nie wiem, a co serwujesz? No,a wież nawet dobrze... - Uśmiechnełam się, a gdy chciałam podejść do stołu to on szybko podbiegł i odsunoł mi krzesło ( O jaki dzentelmen- Od aut. ) i powiedział:
-Dziś księżniczo serwuję jajecznice! Czy podać?- Długo nie czekał na odpowiedź:
-Ooo tak proszę...
-Już się robi księżniczko!- Wykrzyknoł i zaczoł się zabierać za nakładanie mi i sobie posiłku... Długa nie musiałam czekać, bo już po 5 min miałam ciepły posiłek na talerzu... On powiedział:
-Smacznego. Bo, a tak w ogóle co tak księżniczka wcześnie wstała? - Zapytał, a ja szybko odpowiedziałam:
-Lau kojarzysz? A i dziękuję, nawzajem. -On się uśmiechnoł i powiedział, a raczej zapytał:
-Laura Marano tak? No i bardzo dziękuję.
-Tak... Dziś idę z nią po bilety...
-Mhmm ... Na co?
-Taki zespół na którym jej siostra ma totalnego bzika... Zwie się R5... - On zrobił zdziwioną minę i powiedział:
-R5? Hmm... Chyba pierwsze słyszę...
-Pewnie tak... Nie jest super znany... - Później zmienił temat:
-No,a kiedy się umówiłaś z Laurą?
-O 10.
-Ooo no to księżniczko musisz się zbierać, bo za 20 min jest równa 10. - Uśmiechnoł się, a ja już kończyłam śniadanie i odnosiłam talerz do zmywarki... Później tylko ucałowałam brata w policzko, powiedziałam to:
-Tak... Wiem dziękuje Ci... Śniadanie było pyszne! PA! Książkę!- No i ruszyłam w drogę do domu Lau! Zauważyłam że gdy powiedziałam do niego "książe" to się zarumienił.
W 15 min byłam już przy domie Lau. Zapukałam, a Lau mi szybko otworzyła! Gdy ją zobaczyłam od razu powiedziałam jej:
-WOW! Ślicznie wyglądasz!- Ona się zarumieniła i powiedziała:
-Heh... Nie jestem taka pewna...
-No, a ja tak! - Po moich słowach od razu zmieniła temat:
-Dobra nie ważne... Dobrze że już jesteś! Jest teraz godzina 10:00 chodzimy już, bo jak Van mnie zobaczy to od razu będzie się czepiać! Come on!- Zrobiłam tak jak ona nakazała i już 2 min później Ness była już sama w domu..
*Vanessa
Była godzina 10:07 ja już skończyłam zamawiać rzeczy na koncert R5 i na Rikuśa! Więc postanowiłam zobaczyć czy Lau już wyszła.... Na jej szczęście już jej nie było... Więc postanowiłam się położyć i posłuchać muzyki oczywiście R5, bo jak moja siostrzyczka zrobiła mi pobudkę w stylu "Mokry szczur" to byłam zmęczona... Szybko zasnełam, właściwie już po 10 min. O czym śniłam? Oczywiście o R5 i Rikuśu!*Ross
Cześć jestem Ross Lynch! Mam 15 Lat. Mieszkałem z rodzicami Mark i Stormie Lynch i rodzeństwem w Littleton, Colorado teraz aktualnie mieszkam w Los Angeles tak zwany mieście aniołów... Moje rodzeństwo to: Riker, Rydel, Rocky i Ryland. Jestem w zespole o nazwie R5 wraz z swoim rodzeństwem i najlepszym przyjacielem rodziny Ellingtonem Ratliffem, ale wszyscy mówimy mu Ratliff. Nasz zespół nie jest super znany, ale mamy trochę fanów. Za 2 dni gramy koncert!
Jest godzina 10:30, a ja dopiero się obudziłem... Szybko wstałem, poszedłem do łazienki i po 10 min byłem już gotowy, wyglądałem tak:
Bardzo szybko zbiegłem na dół do kuchni gdzie zastałem już rodziców, rodzeństwo i Ratliff'a widać było że moje rodzeństwo wraz z Ratliffem też wstało jakieś max 20 min temu... Gdy mnie zobaczyli od razu:
-Ooo cześć kochanie! Wyspałeś się?- Podeszłą do mnie mama i pocałowała mnie w policzek, a ja odpowiedziałem jej już po jakiejś 1 min:
-Tak mamo! Wyspałem się.
-No to dobrze. -Mama uśmiechneła się, odesżłą ode mnie i zaczeła nakładać śniadanie gdy ona już skończyła moje rodzeństwo i Ell też musieli się przywitać:
-Cześć Ross! - Przywitał się Riker.
-Hej mój braciszku!- Rydel wstała od stołu, podeszła do mnie i oparła się o mnie wyglądaliśmy miej więcej tak:
-Siema brat- Przywitał się, ale tym razem Rocky.
-No hello Ross! - No i na końcu Ratliff.
-No skoro już wszyscy się przywitali z Rossem to ja też muszę Hej synku!- Teraz to się przywitała tata. Ja odpowiedziałem wszystkim:
-Cześć rodzinko! Rydel możesz już się o mnie nie opierać i podejść ze mną do stołu?- Rydelz robiła dziwną minę, później się uśmiechneła i odpowiedziała:
-No oczywiście braciszku! Chodźmy!- Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. Gdy już usiedliśmy Rocky od razu zapytał:
-Mamuś, a co dziś na śniadanie?- Mama jak zwykle się uśmiechnełą i odpowiedziała:
-Synku dziś na śniadanie omlety!
-Mmm... -Powiedział Rocky i się oblizał na to wszyscy się głośno zaśmiali,a Rocky jak zwykle Pokerowa twarz i:
-No co? -Znów wszyscy wpadli w śmiech, a mama zaczeła nakładać nam śniadanie, no i rozmowa CZAS START tata zaczoł:
-No to dzieci kiedy robicie próbę?-Spytał wszyscy oprócz rodziców na siebie się po patrzeli, następnie Riker odpowiedział:
-Za jakomś godzinkę, albo dwie...
-Heh no dobrze dzieci! No,ale nie zapomnijcie!- Wszyscy oczywiście oprócz rodziców powiedzieli:
-Tak oczywiście! Na pewno nie zapomnimy!- Tak upłyneło nam z pół godziny...
No i nareszcie koniec! Wiem ze na pewno mnie zabijecie, bo rozdział powinien być przedwczoraj lub wczoraj, ale ciągle nie miałam czasu go skończyć! Niestety... Mam nadzieję że mi wybaczycie, bo chyba rozdział nie jest aż taki krótki... Zauważyliście że nareszcie pojawiła się rodzina Lynchów i rodzina Raini! Koncert powinien być, albo w III lub IV rozdziale, lub w V, ale to najpóźniej.. Przepraszam za jakie kolwiek błędy ortograficzne, ale jak już mówiłam i to nie raz: Ortografia+Ja=Koszmar.OK, To chyba na tyle!
Dziękuję tym osobą które wchodzą na tego bloga!
Cudny rozdział!!!! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam cię serdecznie do mnie : http://raura-i-love.blogspot.com/
Dziękuję Ci! To naprawdę bardzo miłe! Na pewno wpadnę i zostawię po sobie ślad :)
UsuńSłodki Rico <3
OdpowiedzUsuńI wreszcie Ross!
Noom Rico musi być słodki!
UsuńNo bez Ross'a to przecież nie może się obejść :D
Ross'ik tej mój kochany słodziak pojawił isę
OdpowiedzUsuńsuper
Musiał, bo bez niego to by bloga nie było =))
Usuń